Kościelisko - Krzeptówki - Staników Żleb - Przysłop Miętusi - Dolina Małej Łąki - Przełęcz Kondracka (Wyżnia) - Hala Kondratowa - Kalatówki - Kuźnice - Zakopane - Kościelisko | 22+4+6 (dojścia) GOT |
Na pierwszej wycieczce - na rozgrzewkę - zdecydowałem się odwiedzić jakąś dolinkę. Wybór padł na Dolinę Małej Łąki. Poszedłem do niej prosto z miejsca noclegu - przez Karpielówkę i Krzeptówki. Żeby nie chodzić zbyt uczęszczanymi szlakami, poszedłem kawałek dalej do Nędzówki - i stamtąd na Przysłop Miętusi. Śniegu na samym dole nie było dużo, nawet na Przysłopie przebijały trawy, a południowe stoki Hrubego były miejscami łyse.
Z przełęczy zgodnie z planem zszedłem do Doliny Małej Łąki - ale tam już bardziej od powrotu Doliną Strążyską skusił mnie kierunek południowy - i tak zacząłem podchodzić pod Przełęcz Kondracką. Wyżej śniegu było już więcej - 40cm, a dalej od przedeptanej ścieżki nawet i głębiej. Szlak nie był wyznakowany zimowo (tyczkami) i niewiele brakowało, żebym poszedł bardziej wydeptaną ścieżką w stronę Jaskini Śnieżnej. Właściwa ścieżka jednak także odbiegała od szlaku letniego - ostatecznie wyprowadziła na Wyżnią Kondracką Przełęcz, dochodząc kawałek przed samą przełęczą do (zamkniętego o tej porze roku, ale mimo wszystko przedeptanego) szlaku z Przełęczy w Grzybowcu.
Będąc już na przełęczy miałem różne pokusy, ale jednak zrezygnowałem z bardzo bliskiego (ze 200 czy 300 metrów) Giewontu (drapanie się bez raków mogłoby nie być dobrym pomysłem - już w drodze na Przełęcz Kondracką zdarzały się bardziej strome miejsca, gdzie musiałem trochę kombinować, żeby nie zjechać) oraz dalszej Kopy Kondrackiej (za daleko jak na czas, który miałem). Posiedziałem więc trochę na przełęczy (już tej głównej, niżej) zjadając przyniesione zapasy, po czym skierowałem się do Doliny Kondratowej. Zejście było bardzo szybkie - w schronisku byłem po 20 minutach (dla porównania - podejście z Wielkiej Polany zajęło mi około półtorej godziny). Reszta szlaku minęła już zwyczajnie. W Kuźnicach, mając jeszcze trochę czasu, zignorowałem stojące w dużych ilościach busy i do chałupy udałem się pieszo przez Zakopane. I to właśnie ono z całej wycieczki najbardziej mnie zmęczyło.