Gorgany 31.07.2006 - dzień 3.

(obóz SKPB Warszawa "Na słonecznej Ukrainie")

Filipiec >>bus>> Miżgiria - >>bus>> Kołoczawa >>bus>> Jezioro Synewirskie >>bus>> muzeum spływu drewna >>bus>> wody mineralne >>bus>> Kołoczawa2

Rano po śniadaniu i wykorzystaniu wyjątkowo dogodnych warunków do umycia się obejrzeliśmy jeszcze wodospad i zeszliśmy do wsi, skąd udało nam się zabrać małym busem (na dwie tury) do Miżgirii. W oczekiwaniu na drugą turę robiliśmy zakupy, a mi udało się na bazarze kupić nóż (ten, który wziąłem z Warszawy, złamał się na pierwszym noclegu). Z Miżgirii większym busem, już na jedną turę, mieliśmy przejechać do Negrowca, jednak kierowca wysadził nas kilka kilometrów dalej - przy moście w Kołoczawie.

Kołoczawa okazała się być wsią specyficzną, ale o tym później. Na początku zdziwił nas tylko brak śmietników i zniesmaczył widok setek plastikowych butelek oraz pomniejszych śmieci pod mostem. Po rozbiciu namiotów na podwórku jednego z gospodarstw i kanapkach mieliśmy pojechać nad Jezioro Synewirskie. Umówiony wcześniej busiarz po wizycie w knajpie okazał się być już w stanie niezdatnym do prowadzenia pojazdu, ale udało się znaleźć innego. Po dojechaniu do rezerwatu obeszliśmy jezioro dookoła, stwierdziliśmy obecność ryb i raków, porobiliśmy zdjęcia grupowe pod knajpą "Morskie Oko" i ruszyliśmy w drogę powrotną. W czasie rozmowy z kierowcą wynikło, że może nas zawieźć "tri kilomietry" do (zniszczonego przez powódź w latach dziewięćdziesiątych) muzeum spływu drewna - z czego skorzystaliśmy. Już w Kołoczawie kierowca zaproponował wycieczkę "tri kilomietry" do "wód mineralnych" - okazały się cokolwiek przesycone żelazem i siarkowodorem, za to główną atrakcją był mostek wiszący nad rzeką, dostarczający emocji przy przechodzeniu (szczególnie gdy rozkołysał się na boki). Z kolejnej propozycji przejazdu "tri kilomietry" już nie skorzystaliśmy i wróciliśmy do namiotów na obiadokolację. Po posiłku posiedzieliśmy jeszcze trochę przy gitarze (na ognisko nie było warunków) i rozeszliśmy się do namiotów.

Mieszkanie przy chałupie uatrakcyjniały kurczaki z upodobaniem wchodzące prawie wszędzie, w tym na nasz "stół" (ceratę z jedzeniem), wychodek wytapetowany ukraińskimi plakatami wyborczymi i uwiązany blisko niego pies usiłujący gryźć wszystkich zdążających za potrzebą (psa musieliśmy obchodzić przez siatkę, po drugiej stronie płotu).

a26.-Filipiec-wodospad-1.jpg(149kB) Wodospad koło wsi Filipiec.
a27.-Filipiec-wodospad-2.jpg(97kB) Zbliżenie.
a28.-Koloczawa.jpg(103kB) Kołoczawa. W dole ten nieszczęsny, zaśmiecony strumień, w górze - Połonina Piskonia.
a29.-Jezioro_Synewirskie-1.jpg(93kB) Jezioro Synewirskie.
a30.-Jezioro_Synewirskie-2.jpg(93kB) Drugie podobne ujęcie.
a31.-Jezioro_Synewirskie-3.jpg(96kB) Tym razem z drzewami odbijającymi się w wodzie.
a32.-Jezioro_Synewirskie-4.jpg(63kB) I z jeszcze wyraźniejszym odbiciem.
a33.-Jezioro_Synewirskie-posagi.jpg(66kB) Po drugiej stronie jeziora - posągi "Sin" i "Wir".
a34.-klauza.jpg(125kB) Ruiny klauzy w muzeum spływu drewna.
a35.-klauza-strumien.jpg(103kB) Strumień poniżej klauzy przy niskim stanie wody.
a36.-wody_mineralne-strumien.jpg(71kB) Rzeka przy "wodach mineralnych".
a37.-wody_mineralne-mostek.jpg(73kB) Przejście przez wiszący mostek dostarczyło nam emocji.

Dzień 2. | Dzień 4. | Powrót