Przysłup Caryński - Magura Stuposiańska - Procisne - Stuposiany - Procisne - Smolnik (cerkiew) - San koło rezerwatu Zakole - Krywka | 25 GOT |
Dla śpiących w samym schronisku noc została zakończona brutalnie przez czyjś telefon z budzikiem, który zaczął dzwonić przed szóstą i ponawiał ten proceder co 10 minut, aż do właściwej pory wstawania. Za to śniadanie mieliśmy urozmaicone przez widok psa nie bardzo wiedzącego od której strony powinien dobrać się do suki.
Po zejściu drogami leśnymi z Magury Stuposiańskiej wylądowaliśmy w Procisnem. Pożądanego tego dnia sklepu tam nie było, więc w kilka osób przeszliśmy się do pobliskich Stuposian - w których jednak także sklepu nie znaleźliśmy. Za to w pewnym momencie pod szkołę podjechał samochód, który okazał się być sklepem obwoźnym. Wybór towaru był skromny, część asortymentu udało się wykupić w całości (kilka jogurtów sanockich, 35 jajek, 1 arbuz); główną atrakcją w sklepie okazała się "gadająca" waga - w czasie zakupów słyszeliśmy teksty typu "tarowanie", "proszę ważyć", "20 dekagramów", "dziękuję"...
Po przejściu obok cerkwi w Smolniku (i obejrzeniu jej) przez miejscami podmokłe łąki dotarliśmy nad San, gdzie był czas na obiad i kąpiele (tego dnia było gorąco). Następnie znowu przez porośnięte kwiatami łąki doszliśmy do aktualnie nie używanych stodół w Krywce - jedna z nich posłużyła nam za schronienie na noc. Po zachodzie niższe chmury przybrały ciekawe, poszarpane kształty (niestety na zdjęcie było już za ciemno) - gdyby to było blisko Tatr, można by pomyśleć, że są to granie Tatr Wysokich, a tak - przypominały tylko słowa piosenki: A niebo nade mną jak góry...