Warszawa >> Młochów - Młochowski Grąd - Krakowiany - Młochowski Łęg - Młochów >> Pieńki Zarębskie - Skulski Las - Pieńki Zarębskie >> Pieńki Słubickie - w poszukiwaniu Skulskich Dębów - Pieńki Słubickie >> Radziejowice - Dąbrowa Radziejowska - Radziejowice >> Warszawa | 24 km |
Jesienna wycieczka po kilku mazowieckich rezerwatach.
Pierwszym przystankiem był Młochów z pałacem i parkiem. Trafiliśmy akurat na końcową fazę spuszczania wody z parkowych stawów. Z Młochowa zrobiliśmy pętelkę przez Las Młochowski, rezerwat "Młochowski Grąd" i brzegiem rezerwatu "Młochowski Łęg". Pierwotnie planowaliśmy przejście szlakiem także przez ten drugi rezerwat, jednak ścieżka okazała się dawno nie używana i tak zarośnięta, że ciężko byłoby się przedrzeć. Znakowanie szlaków przypominało "styl świętokrzyski" - dosyć rzadko i miejscami w sposób nieoczywisty, więc część trasy była improwizacją.
Z Młochowa przejechaliśmy do Pieniek Zarębskich odwiedzić trzeci rezerwat - "Skulski Las". Początek szlaku był słabo oznakowany, ale dało się go zidentyfikować w terenie. Przez rezerwat znaki były rysowane nieco gęściej, ale za to prowadziły słabo wyróżniającą się ścieżką między niezbyt gęsto rosnącymi drzewami. Po dojściu do skraju lasu przy końcu wsi Skuły skręciliśmy w leśną drogę, aby domknąć pętlę łapiąc szlak tuż przed skrajem lasu po przeciwnej stronie.
Z Pieniek Zarębskich przejechaliśmy do Pieniek Słubickich z zamiarem obejrzenia czwartego rezerwatu - "Skulskich Dębów". Tu już poszło gorzej - wg mapy żaden szlak nie przechodzi przez rezerwat, więc zaczęliśmy szukać jakiejś drogi leśnej; jednak wszystkie przecinki kończyły się szybko solidnym krzalem, przez co w mocno nieregularną trasą okrążyliśmy fragment lasu wychodząc przy drugim końcu wsi. Rezerwatu ani 200-letnich dębów nie stwierdzono - były głównie brzozy i młodniki iglaste. Za to dojście do wsi dostarczyło innej atrakcji - napotkana na skraju lasu posesja była otoczona fosą; po ominięciu fosy i połączonego z nią stawu przeszliśmy przez jakieś nieużytki w stronę drogi - i tu w miarę dochodzenia do drogi coś coraz bardziej zaczynało nie pasować... otóż nieużytki okazały się być oddzielone od drogi solidnym płotem, a widoczny z daleka prześwit między tym płotem, a ogrodzeniem sąsiedniej posesji w rzeczywistości miał 10 centymetrów. Po odrzuceniu myśli o sforsowaniu płotu górą (w środku wsi, przy posesji z tablicami agencji ochrony nie był to najlepszy pomysł) niechętnie wróciliśmy do stawu, aby obejść ogrodzenie... wraz z jeszcze jedną posesją; na szczęście za nią już był swobodny dostęp do drogi.
Ponieważ jeszcze pozostało trochę czasu do zmroku, podjechaliśmy do Radziejowic zwiedzić czwarty (piąty?) rezerwat - "Dąbrowę Radziejowską". Przeszliśmy go częściowo szlakiem, częściowo drogami mniej lub bardziej zgodnymi z mapą; do samochodu udało się wrócić o zmroku.