Data | Trasa | km/GOT |
---|---|---|
13.09.2008 | Warszawa >> Janowiec >> Krzemionki Opatowskie (trasa podziemna) >> Podgrodzie >> Zawichost >> Sandomierz - Góry Pieprzowe - Kamień Łukawski - Sandomierz >> Śladków Mały | ok. 8 |
14.09.2008 | Śladków Mały >> Szaniec >> Widuchowa >> Pęczelice >> Skorocice >> Chotel Czerwony (rezerwat Góry Wschodnie) >> Wiślica >> Młodzawy Duże - rezerwat Polana Polichno - Młodzawy Duże >> Warszawa | ok. 5 |
Ta wycieczka wyszła bardziej samochodowa niż piesza, ale bez takich anomalii jak na moich dwóch ostatnich wycieczkach rodzinnych. Tematem przewodnim miały być Góry Pieprzowe uzupełnione o Krzemionki Opatowskie i Kozubowski Park Krajobrazowy - plus dodatki, których okazało się całkiem sporo, więc Góry Pieprzowe ostatecznie były tylko jednym z wielu elementów.
Na początek - po drodze zahaczyliśmy o ruiny zamku w Janowcu. Z bliska nie najlepiej wyglądające, na dodatek wrażenie pogarszają próby restaurowania różnych części ruin na różne sposoby. Ciekawsze było już położone w tym samym parku (w tym w dawnym spichlerzu) muzeum etnograficzne, wraz z drewnianymi promami.
Pierwszym planowanym elementem wyjazdu były Krzemionki Opatowskie - rezerwat archeologiczny z kopalniami krzemienia pasiastego z neolitu. W sam raz na kiepską (szczególnie na początku dnia) pogodę była podziemna trasa, gdzie ze współczesnego korytarza wykutego w wapiennej skale można oglądać pozostałości po kopalniach sprzed kilku tysięcy lat.
Po drodze w Góry Pieprzowe próbowaliśmy jeszcze namierzyć ruiny w Ćmielowie i pobliskim Podgrodziu (udało się w tym drugim miejscu) i obejrzeliśmy zabytkowy wodowskaz w Zawichoście.
Góry Pieprzowe mimo niewielkiego rozmiaru i małych wysokości względnych (około 50 m) potrafią zrobić wrażenie: stosunkowo strome skały zbudowane z łupków, w większości porośnięte roślinnością stepową (gdyby nie temperatura ponad 20°C niższa, bardziej przypominałyby się góry nad Melnikiem...). Do tego szlak poprowadzony przez wzniesienia i zagłębienia, a częściowo trawersem z miejscami, w których po deszczu albo w kiepskich butach łatwo byłoby zjechać kilkanaście metrów, zarastający roślinami z dużym udziałem - jak na step przystało - kłujących. Spacer przez "góry" zajął ponad godzinę, wracaliśmy drogą z Kamienia Łukawskiego już po ciemku. Potem pozostało już tylko dojechać na nocleg - jak się okazało około 100 kilometrów.
Drugi dzień był bardziej zdominowany przez obiekty "historyczno-sztuczne". Pierwsza ich porcja objęła Szaniec (dwór z XVI/XVII wieku), Widuchową (dwór późnorenesansowy z XVII wieku - z nawet ciekawymi arkadami, ale kiepsko zachowanymi) i Pęczelice (resztki zboru ariańskiego).
Pierwszą atrakcją przyrodniczą tego dnia był rezerwat Skorocice z licznymi tworami krasowymi w skałach gipsowych i miejscami roślinnością stepową. I znowu przypomniała się Bułgaria - wprawdzie Цудни мостове to nie jest, ale jeden ewidentny most skalny się znalazł.
Kolejne odwiedzone miejsce to rezerwat stepowy Góry Wschodnie pod Chotlem Czerwonym. Po przyrodzie przyszła znów kolej na zabytki: muzeum w Wiślicy z pozostałościami po kościołach z początków minionego tysiąclecia i grodziskiem z podobnego okresu. W drodze do ostatniego rezerwatu obejrzeliśmy jeszcze jedno grodzisko (wymagające 70 metrów podejścia).
Na koniec został nam Kozubowski Park Krajobrazowy z rezerwatem stepowym Polana Polichno. Pierwotnie obrana droga okazała się nie być optymalną i przedarcie się do polany wymagało trochę intensywnego "krzalowania" - na prostszy wariant trafiliśmy dopiero w drodze powrotnej. Tereny wokół polany - oprócz tego, że zarośnięte - są błotniste, a miejscami nawet podmokłe, kontrastujące z charakterem rezerwatu.
20.09.2008, zdjęcia uzupełnione 06.10.2008