Dzień/data | Trasa | GOT |
---|---|---|
Dzień 1. (19.04.2008) | >>PKP>> Wałbrzych >> Rzeczka >> Głuszyca (kompleks Osówka) >> Nowa Ruda (kopalnia) >> Ścinawka Średnia >> Lutynia - Przełęcz Lądecka - Kobyla Kopa - Przełęcz Karpowska - Zamek Karpień - Trojak - Lądek Zdrój - Lutynia >> Stronie Śląskie >> Bielice | 20 |
Dzień 2. (20.04.2008) | Bielice - Rezerwat "Puszcza Śnieżnej Białki" - Rudawiec - Przełęcz Sucha - Wielkie Rozdroże - Czernica - Bielice - Kowadło - Bielice >> Stronie Śląskie >> Warszawa | 24 |
Całość | 44 |
Sam pomysł wycieczki pojawił się dobre kilka tygodni wcześniej, natomiast wracając z Lasów Łukowskich zdecydowaliśmy się na ten rejon Sudetów - Góry Złote i Bialskie. Plany co do sposobu dojazdu zmieniały się wielokrotnie, ostatecznie we dwóch pojechaliśmy pociągiem do Wałbrzycha, gdzie dołączyliśmy do dwójki przebywającej na Śląsku już od poprzedniego tygodnia.
Na miejscu pogoda okazała się niezbyt sprzyjająca wędrówkom, więc w drodze w Góry Złote zaczęliśmy zwiedzanie od miejsc, w których deszcz nie przeszkadza. Pierwszym przystankiem (pomijając Rzeczkę, gdzie postój był wyłącznie techniczny) był fragment kompleksu Riese "Osówka" koło Głuszycy. Ponieważ do otwarcia trasy podziemnej została jeszcze niecała godzina, a na dworze trochę się rozpogodziło, przeszliśmy się po okolicy, oglądając m.in. ruiny "Kasyna" i wielki szyb prowadzący do części podziemnej. Z pierwszą turą o 10:15 przeszliśmy trasę podziemną, oglądając setki metrów korytarzy wydrążonych przez jeńców, fragmenty oszalowań, zalany wodą korytarz i różne eksponaty, oprócz oryginalnych także pozostałe po kręceniu filmów. Po wyjściu z podziemi okazało się, że znowu pada, więc w dalszej drodze zatrzymaliśmy się jeszcze zwiedzić (wyłączoną z eksploatacji w latach 90.) kopalnię węgla kamiennego w Nowej Rudzie. Ostatnim przystankiem przed właściwą trasą była Ścinawka Średnia, gdzie na nieczynnym fragmencie linii kolejowej do Radkowa stoją szczątki parowozów wycofanych z użytku.
Część pieszą zaczęliśmy z Lutyni, zaraz pod Przełęczą Lądecką. Przez większość drogi mżyło, a w okolicy Kobylej Kopy rozpadało się nawet bardziej. Widokom znacznie bardziej niż zalesienie przeszkadzały chmury i mgła; z platformy widokowej na jednej ze skał Trojaka nie było widać żadnego z obiektów przedstawionych na tablicy z panoramą. Przejeżdżając z Lutyni do miejsca noclegu (w Bielicach) zatrzymaliśmy się jeszcze w Stroniu Śląskim, aby zwiększyć skład osobowy (do pięciu).
Drugiego dnia pogoda była trochę łaskawsza - rano przestało padać, ale widoczność się nie poprawiła; za to mgła w lesie nadała mu nieco swoistego uroku i tajemniczości. W miarę podchodzenia zaczęło pojawiać się coraz więcej płatów śniegu, a na grzbiecie, powyżej 1000 m npm. mokry śnieg był już przeważającym rodzajem podłoża (obok miejscami wyłaniającego się błota). Przez to szło się dosyć wolno, próby rozpędzenia się kilkukrotnie skończyły się dla mnie wyrżnięciem do przodu - niespodziewanie można było zostać zahamowanym zapadając się w śniegu po kolana. Przejście przez Rudawiec zajęło nam więcej czasu niż wcześniej przewidywaliśmy, więc musieliśmy zrezygnować z odcinka przez Przełęcz Gierałtowską i zejść do Bielic już z Czernicy; na Kowadło zdążyliśmy wejść już tylko od strony wsi i wrócić tą samą drogą. Do Warszawy dojechaliśmy już po północy.
23.04.2008, zdjęcia uzupełnione 05.05.2008