Dzień/data | Trasa | GOT |
---|---|---|
Dzień 1. (23.02.2008) | Warszawa >> Jaskinia Raj (zwiedzanie) - Patrol - Pruszkowa - Jaskinia Raj >> Chełmce >> Oblęgorek - Barania Góra - Góra Siniewska - Oblęgor - Oblęgorek >> Chęciny | 21 |
Dzień 2. (24.02.2008) | Chęciny >> Skiby - Jaskinia Piekło - Skiby >> Zelejowa - Góra Zelejowa (kamieniołom) - Zelejowa >> Chęciny (zwiedzanie zamku) >> Nowy Skoszyn - Szczytniak - Jeleniowska Góra - Jeleniów - Nowy Skoszyn >> Suchedniów >>PKP>> Warszawa | 20 |
Całość | 41 |
Po trzech tygodniach od mojej pierwszej wizyty w Górach Świętokrzyskich trafiła sie okazja do ponownych ich odwiedzin - tym razem samochodowo, co dało możliwość zwiedzenia kilku bardziej rozproszonych miejsc. Podobnie jak wcześniej wybraliśmy się w składzie 4-osobowym (w 3/4 pokrywającym się z poprzednim), ale o bardziej ludzkiej porze (wyjazd po 8, i tak dotarliśmy wcześniej niż pociągiem).
Sobotnią wycieczkę zaczęliśmy od zwiedzenia Raju - jaskini z niesamowicie bogatą szatą naciekową: stalaktytami miejscami do ponad setki na metrze kwadratowym, stalagmitami, stalagnatami, draperiami skalnymi, jeziorkami... a o tej porze roku dodatkowo z nietoperzami przyczajonymi w załomach stropu). W związku z unikalnością jaskinia jest udostępniona w sposób znacząco ucywilizowany (drzwi wejściowe w budynku, bilety wstępu, przewodnik, sztuczne oświetlenie); zdjęć nie można robić (nawet bez flesza). Po zwiedzeniu jaskini przeszliśmy się pobliskim Pasmem Zgórskim: od jaskini na Patrol, stamtąd grzbietem na górę Pruszkową, kawałek z powrotem do odejścia szlaku niebieskiego, nim na dół i końcowy odcinek przez łąkę. Tu również występowało "zjawisko świętokrzyskie" - szlaki oznakowane najgorzej w pobliżu cywilizacji, przez co trudno znaleźć ich początek. Spotkaliśmy tylko kilku turystów pieszych i jednego rowerzystę; nieprzyjemnym akcentem były natomiast przejazdy jakiejś grupy osób na quadach.
Zgodnie z wcześniejszym planem po obejrzeniu Raju i Pasma Zgórskiego przejechaliśmy do Oblęgorka, po drodze zatrzymując się jeszcze w celu obejrzenia XVII-wiecznego dworu w Chełmcach (zwanego także zborem ariańskim ze względu na przypuszczalny sposób jego wykorzystywania w pewnym okresie). Pierwsza część dnia zajęła nam sporo czasu i w Pasmo Oblęgorskie dojechaliśmy niedługo przed zmierzchem. Muzeum Henryka Sienkiewicza było już zamknięte, więc tylko obejrzeliśmy dworek z zewnątrz i otaczający go park. Od dworku udaliśmy się na Baranią Górę przez rezerwat o tej samej nazwie - szlak ciekawy, prowadzi przez ładne wąwozy lessowe. Z Baraniej przeszliśmy grzbietem na Górę Siniewską - i tu już robiło się szaro, często też padało dobrze znane sprzed trzech tygodni pytanie: "czy my jeszcze idziemy szlakiem?". Z Siniewskiej zeszliśmy kawałek szlakiem, potem skierowaliśmy się do Oblęgora drogą gruntową, a ostatni odcinek do Oblęgorka przeszliśmy tradycyjnie asfaltem - na szczęście znacznie krócej niż do Łagowa. Było już ciemno, więc pojechaliśmy już na nocleg do schroniska PTSM w Chęcinach, zatrzymując się tylko na jedzenie już w Chęcinach. Te ostatnie okazały się bardziej przyjazne turystom od Łagowa - około 20 udało się jeszcze znaleźć otwartą malutką pizzerię (2 stoliki w rogach - w 4 osoby zajęliśmy wszystkie miejsca).
Dla kontrastu niedzielę zaczęliśmy od Piekła - niewielkiej jaskini w zboczach góry Bukowej. Podeszliśmy ją od strony wsi Skiby; przy samej jaskini szlak jest ciekawie poprowadzony przez skały obok otworu. W przeciwieństwie do Raju w Piekle nie ma nacieków, ale ściany wyglądają ciekawie ze względu na kolory skał je tworzących - z dużą ilością czerwonawych nalotów, charakterystycznych dla okolicy Chęcin (zresztą nawet chęcińskie błoto pozostające na butach miało czerwony odcień). Wracając z Piekła do Chęcin odwiedziliśmy jeszcze dawny kamieniołom w Zelejowej Górze, a korzystając z pobytu w samych Chęcinach - ruiny zamku.
Po zejściu z zamku pojechaliśmy w drugie z większych pasm zaplanowanych na ten weekend - Pasmo Jeleniowskie. PKS nie przyszedł nam z pomocą (kursy pozwalające na objechanie pasma były albo za wcześnie, albo za późno) a czasu już było mało, więc poprzestaliśmy na przejściu najwyższego fragmentu pasma (ze Szczytniakiem i Jeleniowską Górą) z powrotem do punktu wyjścia - za który wybraliśmy okolice przysiółka Karpaty koło Nowego Skoszyna. O dziwo czarny szlak na Szczytniak był świeżo odnowiony - bez problemu zaprowadził nas na szczyt ładną drogą i kawałkiem gołoborza. Przy zejściu z Jeleniowskiej Góry mieliśmy akcent bardziej beskidzki - kawałek drogi przeszliśmy jarem. Ostatni odcinek po wyjściu z lasu dostarczył nam miłych widoków w świetle zachodzącego Słońca - w sam raz na pożegnanie z górami. Do Kiełków nie było daleko, ale czasu już nie starczyło na wyrównanie porachunków - czyli jak dotąd 2:0 (choć tym razem był to walkower). Ponieważ w niedzielę wracaliśmy w trzy osoby, odjechaliśmy pociągiem - łapiąc go w Suchedniowie, bo do Kielc byśmy nie zdążyli.
03.03.2008