Dzień/data | Trasa | GOT |
---|---|---|
Dzień 1. (08.12.2007) | >>PKP>> Krosno >>PKS>> Dukla - Cergowa - Dukla - Teodorówka | 17 |
Dzień 2. (09.12.2007) | Teodorówka - "manewry mikołajkowe" - Teodorówka - Dukla >>PKS>> Krosno >>PKP>> | 9 |
Całość | 26 |
Nie musiałem się długo zastanawiać, czy jechać na ten wyjazd - odpowiedź była oczywista: kolejna możliwość odpoczynku od miasta, okazja do zobaczenia nowej chatki kołowej SKPB w Teodorówce oraz spotkania ze znajomymi - i to podwójna, bo po raz drugi tej jesieni jechaliśmy pociągiem razem z kursem (który w ten weekend miał kolejny termin wycieczki orientacyjnej na pogórzu).
Jako że wycieczka była utrzymana bardziej w konwencji "lekko łatwo i przyjemnie", rano zostawiliśmy bagaże w Dukli i poszliśmy na wycieczkę na Cergową. Po jesiennym śniegu w dolnych partiach zostało tylko wspomnienie i trochę błota, potem zaczął jeszcze siąpić deszcz. Na właściwym podejściu na błocie było nieco ślisko (w drodze powrotnej zrobiło się jeszcze ciekawiej). W miarę zbliżania do szczytu Cergowej błoto przestawało być błotem i zmieniło kolor na bliższy bieli, a deszcz przestawał być deszczem i nabierał konsystencji bardziej stałej - najpierw czegoś bliższemu gradowi, wyżej już normalnego śniegu. Ponieważ na szczycie trochę wiało, a śnieg był dosyć mokry, nie zostaliśmy tam na długo i ruszyliśmy w drogę powrotną do Dukli, nieco modyfikując trasę i, ze względu na nachylenie oraz błoto, miejscami osiągając znaczne przyspieszenia. W miasteczku zjedliśmy co nieco (zupę w zależności od upodobania, uzupełnioną przyniesionymi ze sklepu parówkami) w zajeździe, który nam wcześniej przechował plecaki i udaliśmy się do Teodorówki. Długi jesienny wieczór w chatce wypełniły nam przygotowywanie i zjadanie obiadu, rozmowy, śpiewy i oglądanie filmów z akcją umiejscowioną w Bieszczadach ("Wolna sobota" z 1977 i "Baza ludzi umarłych" z 1958 roku).
Drugiego dnia pogoda poprawiła się o tyle, że nie padało; było na przemian słonecznie i mglisto. Natomiast nasilił się wiatr, uparcie atakując przychatkowy wychodek (kilka razy wymagał naprawy, stając się otwartym "na przestrzał") oraz sprawiając, że wodę z wiadra przy studni wylewało się w kierunku poziomym. Po śniadaniu przyszedł czas na przednią zabawę w postaci "manewrów mikołajkowych", czyli poszukiwania prezentów w krzalu (czegoś w rodzaju bardzo lekkiej imprezy na orientację). Prezenty w krzalu były symboliczne - należało odnaleźć parę takich samych numerów rozwieszonych na oznaczonych na mapie punktach oznaczonych na mapie (typu początek jara, zbieg jarów, mostek, szczyt górki, opuszczona chatka), po powrocie do chatki nastąpiła "konwersja" numerów na prezenty rzeczywiste. Będąc nieco nadgorliwym zespołem odwiedziliśmy siedem z wymaganych czterech (a ogółem dziesięciu) punktów :)
Po zabawie został jeszcze czas na zjedzenie obiadu i wyruszenie w drogę powrotną - najpierw autobusem do Krosna, potem pociągiem, gdzie ponownie spotkaliśmy się z kursem (który zresztą zajął nam miejsca).
Oprócz niniejszej relacji (powyżej) i moich zdjęć (poniżej) w sieci dostępne są także:
10.12.2007, relacja dodana 19.12.2007, zdjęcia 07.01.2008