Dzień/data | Trasa | GOT |
---|---|---|
Dzień 1. (21.09.2006) | Wetlina - Dział - Mała Rawka - Wielka Rawka - Krzemieniec - Rabia Skała - Wetlina | 40 |
Dzień 2. (22.09.2006) | Wetlina - Przełęcz Orłowicza - Krysowa - Jaworzec - Kalnica - wieś Smerek - Wetlina | 27 |
Dzień 3. (23.09.2006) | Wetlina - Kiczerka - dolina Smereka - dolina Chomowa - Dziurkowiec - Rabia Skała - Wetlina | 27 |
Dzień 4. (24.09.2006) | Wetlina >> Warszawa | - |
Całość | 94 |
Zasadniczo był to wyjazd na imprezę "Zlot Westmenów", ale że nie jestem w stanie usiedzieć pod górami przy ładnej pogodzie, a taka była przez cały czas zlotu, wyszły mi trzy ładne wycieczki. Ze względu na nocny przyjazd do Wetliny i cokolwiek długie następne wieczory zlotowe dzień zaczynał się koło południa, ale chodząc samemu mogłem to nadrobić odpowiednim tempem ;)
Pierwszego dnia miałem ochotę trochę więcej "załoić", stąd pomysł pętelki przez Dział, Rawki i Rabią Skałę. Ładne widoki z Rawek, na szlaku granicznym pusto, cisza i spokój (między Kremenarosem a Rabią Skałą spotkałem tylko kilka osób), szybkie zejście do Wetliny (tym razem od Jawornika krótszym szlakiem przez Beskidnik, a potem szosą przez wieś). Cała trasa zajęła mi około 7 godzin wraz z odpoczynkami, robieniem i jedzeniem kanapek oraz walką z inwazją dżemu (w czasie wędrówki otworzył mi się słoik - na szczęście był w plastikowym pudełku razem z resztą jedzenia, a nie bezpośrednio w plecaku).
Drugiego dnia poszedłem w drugą stronę, na północ. Początek żółtego szlaku na Przełęcz Orłowicza okazał się być świeżo wyasfaltowany, za to rozjeżdżona przez zrywkę droga z Krysowej do Jaworca już nie była taka błotnista jak rok wcześniej. Pierwotnie na tę wycieczkę wybierałem się z zamiarem przejścia przez Falową, jednak po objedzeniu się w bacówce w Jaworcu i obejściu drogą jara Wetliny stwierdziłem, że jest już trochę późno jak na planowany szlak (była godz. 16 - czyli po przejściu znalazłbym się wieczorem w Dołżycy bez pewnego transportu, czyli w najgorszym wypadku mając 15 km asfaltu do przejścia), ponadto musiałbym ten szlak najpierw znaleźć (odejście od drogi oznakowane fatalnie albo wcale - nie zauważyłem go nawet, domyślałem się tylko, gdzie było). Ponieważ chciałem wrócić do Wetliny przed wieczorem i zdążyć na ognisko, wróciłem drogą przez Kalnicę i dalej asfaltem. A Falowa poczeka na następną okazję.
Ponieważ przez dwa pierwsze dni odwiedziłem szlaki wychodzące z Wetliny na obie strony doliny, trzeciego już miałem pewien problem, gdzie się wybrać, żeby nie powtarzać Połoniny Wetlińskiej ani pasma granicznego. Po chwili zastanowienia zdecydowałem się poszukać jakiejś nieoszlawanej dolinki i niedługo potem zdecydowałem się na jedną na południe od Wetliny. Żeby nie zaczynać drogi od 2 km asfaltu do Smereka, poszedłem ze Starego Sioła kawałek pod górę szlakiem w kierunku Rabiej Skały. Po krótkim podejściu dobiłem dość wyraźną ścieżką ostro w lewo, strawersowałem Kiczerkę i już mniej wyraźnymi ścieżkami (zaliczając po drodze dorodne jeżyny) spadłem nad Smerek (tym razem jest to nazwa potoku). Po przekroczeniu strumienia wyszedłem na drogę biegnącą doliną Smereka - droga ta okazała się być świeżo odnowioną, a nie niszczejącą szutrówką. Po przejściu kawałka w górę doliny ze zdziwieniem natknąłem się na parking dla samochodów i krótką ścieżkę dydaktyczną Nadleśnictwa Wetlina, okrążającą niewielkie rozlewisko. Zaraz za ścieżką dydaktyczną odcinek odnowionej drogi się kończył, ale nadal podlegał wydłużaniu (nawet w sobotę). Nie pasujące do otoczenia maszyny ominąłem schodząc nad strumień. Ciekawe, co tu będzie można zobaczyć za rok... słyszalne w tej części lasu odgłosy pił (milknące tylko w niedzielę) podpowiadają przeznaczenie drogi. Po przejściu tą drogą paru kilometrów i minięciu kilku zespołów retort, skręciłem w gruntową drogę idącą wzdłuż potoku Chomów. To już było to, po co tam poszedłem - po wejściu wyżej w dolinę odgłosów pił nie było już słychać, droga wyglądała na dawno nie używaną, zostałem sam na sam z przyrodą. Cichy szum potoku momentami przypominał śpiew, słyszalne chwilami nieco głośniejsze "plumkanie" kojarzyło się z cichą grą na gitarze... I jeszcze przeszła niedaleko mnie jakaś rogacizna. Bajka skończyła się, kiedy z krzaków wynurzyłem się na przecinkę graniczną pod Dziurkowcem od strony Rabiej Skały - ale takie miejsca będę jeszcze odwiedzał. Zejście szlakiem z Rabiej Skały do Starego Sioła, jako dobrze znane, już mi się dłużyło.
26.09.2006, zdjęcia i relacja dodane 14.10.2006