| (25kB) Po dniu prawie-kiblowania pomimo sporego zachmurzenia (lecz jeszcze bez deszczu) poszliśmy już planowaną trasą - grzbietem Połoniny Caryńskiej (obszerne widoki na zdjęciu). Na grzbiecie solidnie nas przedmuchało, a krótko po minięciu drugiego zejścia z grzbietu (na Przełęcz Wyżniańską) zaczęło lać - ze względu na wiatr - prawie poziomo, w związku z czym do Berehów dotarliśmy mokrzy głównie z prawej strony.
|